środa, 30 listopada 2016

Co pił Mikołaj Kopernik?

Nawiedziłem miasto pierników – oczywiście po to, by nakarmić zwierzęta w zoo. To w Torunie jest możliwe, bo w tamtejszym zoo jest kilka zwierzaków zagrodowych, a w kasie sprzedają dla nich karmę. No ale nie sama karmą dla osłów człowiek żyje, więc kupiłem coś i dla siebie. To są produkty dostępne w całej Polsce, ale jednak pite w Toruniu kilkaset metrów od pomnika Kopernika smakowały inaczej. W Toruniu kiedyś byli dwaj niemali sprzedawcy alkoholu – lokalny Polmos i Toruńskie Piwnice Win. I to się nie zmieniło, ale obecnie firmy te działają pod nazwami Toruńskie Wódki Gatunkowe i Henkell & Co, Polska, sp. z o.o. Ta druga firma to producent produktów prowymiotnych, wystarczy wymienić wina Castell, Nalewkę Babuni (nie mylić z podpaskami babuni), wermut Totino, brandy Romate, a od niedawna gin Lubuski (wspominałem, że przy okazji zmiany producenta zmienił smak – z à la jałowcowego na zdecydowanie błotno-piwniczny). Więc skupiłem się na tej pierwszej, zwłaszcza, ze jakiś czas temu zobaczyłem, że robią chrzanówkę – pod nazwą Toruńska Chrzanówka – a jestem po pierwszych doświadczeniach „zrób to sam” z taką wódką. Wypiłem chrzanówkę, żurawinówkę, malinówkę i piernikówkę. Po kolei: chrzanówka (37,5%) –  całkiem niezła, lepsza od mojej i trochę gorsza od rosyjskiej, słaby aromat, mocny smak świeżego chrzanu; żurawinówka (37,5%) – w zasadzie bez cukru, więc wytrawna, trochę za bardzo w związku z tym drapiąca w gardle, smak raczej naturalny; malinówka (32%) – mało cukru, wiec nie przypomina nalewki malinowej tylko wódkę o smaku malinowym, ale smak naturalny, nie czuć syntetyczności znanej mi np. z produktów Absoluta, trochę zaskakuje, ze przy małej mocy nadal czuć gryzienie w gardle, ale generalnie OK.; piernikówka – ta nalewka ziołowa, ale wyczuwalny jest smak piernika (czyli ktoś wiedział, z czego robi się pierniki). Zaskakująco dobre jak na produkty przemysłowe. Gorzelnie można zwiedzać, jest przy niej sklep firmowy, ale może innym razem tam się wybiorę, to jest dość daleko od centrum, po prostu mi się nie chciało. Wódki kupowałem w sklepie przy Szerokiej, 33 zł za 0,5 l, wszystkie w fajnych butelkach typu krachla – dobre na prezent. Pisze wódki, ale oczywiście te o mocy poniżej 37,5% nie są wódkami i producent o tym wie. Nie wiedział producent Żołądkowej Gorzkiej i przy kolejnej obniżce mocy alkoholu (tym razem do 36%) zapomniał usunąć z etykiety napis „wódka” – skończyło się karą i publicznymi przeprosinami w prasie.
Wspomniałem o własnej chrzanówce – następny wpis o moich tegorocznych rękodzielniczych wytworach.