piątek, 17 września 2010

Śladami Viscontiego, Liszta i Marinettiego

Bellagio to miasteczko nad jeziorem Como - z racji położenia i uroku centralne miejsce lokalnej turystyki. Tu przebywał Franciszek Liszt i tu narodziła się jego córka - Cosima, przyszła żona Wagnera, tu kręcono "Rocco i jego braci" Luchino Viscontiego, tu futurysta Marinetti zmarł na atak serca pisząc w miejscowym hotelu poemat ku czci marynarki wojennej republiki Salo.
I tu zawędrował człowiek-pijak. W Bellagio jest kilka małych sklepików, gdzie ceny są absurdalnie wysokie i tak za butelkę średniego chianti liczą sobie 9,50 euro. Za te same pieniądze w lokalnej knajpce z szybką kuchnią można kupić butelkę znacznie lepszego sycylijskiego nero d'avola. Piwo w knajpach jest odstraszająco drogie - 5 euro za szklankę 04, l - i w dodatku leją głównie niemieckie.
Za kilka euro można przepłynąć Como i wylądować w ładnej Varennie, gdzie ceny są już lepsze - chianti kosztuje 5,50. Ale tak naprawdę wystarczy poszukać miejsc, gdzie znajdują się najbliższe sklepy włoskich sieciówek. Wystarczy krótka przejażdżka autobusem czy promem by dostać się do punktów Benneta, Conada czy Pellicano. Ale człowiek-pijak wyguglał supermarket Di Meglio - 15 minut pieszo od centrum Bellagio. Wina od 1,25 euro! Za taką kwotę kupuje się butelkę pijalnego primitivo (w promocji, bo normalnie za 2,50). Można wydać całe 5 euro na primitivo z wyższej półki i stwierdzić, że nie warto było przepłacać. Są frizzante z Veneto, ale jakieś sikowate. Chianti od 3 euro - także pijalne. Musujące znośne bruty za 3,00 - to są właśnie ceny stworzone dla człowieka-pijaka.
Są tam też mocniejsze trunki - jakieś amara, wódka Keglevitch, polska Wyborowa, nieśmiertelna sambuca Molinari, spirytus (0,5 litra z 68 euro - opłaca się przyjeżdżać po niego z Polski). No i niestety człowiek-pijak kierowany ciekawością i zachłannością popełnił błąd. Nabył anyżówkę o mocy 40% i objętości 0,7 litra za jedyne 22 złote! A producent lojalnie na nalepce ostrzegał, że składa się ona z alkoholu i aromatu. Aromat był sztuczny i nieznośny, a alkohol kiepsko pijalny. Wypicie butelki zajęło mu dwa dni, a kac zajął trzeci. Na szczęście przez te dni człowiek-pijak pił masę innych trunków, które wynagrodziły mu anyżkowe cierpienia. Na przykład flaszka 0,7 klasycznej brandy Stocka kosztuje 25 złotych! Grappa Candoli kosztuje 9 euro i nie jest warta tej ceny. Może są jakieś jej lepsze wersje,. bo to produkt ogólnowłoski, ale te z niższej półki śmierdzą rzygowinami. Piwa włoskie - warto kupować tylko duże butelki - te co wszędzie i tak jak zawsze w przyzwoitej cenie - euro z groszami za flaszkę. Tak więc wyjazd był udany, piękne widoki i super pogoda zostały podlane strumieniem taniego alkoholu. No nie zawsze taniego, ale o tym później.

poniedziałek, 13 września 2010

Co pija Ojciec Chrzestny? (3)

Jest powód by zamknąć temat sycylijski – otóż znienacka człowiek-pijak jedzie w przeciwny koniec Włoch, do miejscowości Bellagio nad jeziorem Como. Doszły do niego straszne słuchy, że tam wino kosztuje od 10 euro w górę i łatwo kupić za te cenę jakieś siki. Człowiek-pijak wyczaił, że jak się promem popłynie do Varenny, to tam jest sklep sieci Sigma, ale co to będzie okaże się dopiero w realu.
Na zakończenie wspominek sycylijskich kilka lokalnych wynalazków. Odwiedzający Etnę mogą tam kupić kilka gustownych pamiątek – najczęściej są to figurki wykonane z lawy lub pokryte wulkanicznym popiołem. Obok różnych rozmiarów głów Mussoliniego można kupić butelki w winem z etniańskich winnic, ale podejrzewam, że jedyne co jest w nich okoliczne, to pył, którym oklejono butelki. Za to pyłu nie ma na flaszeczkach z płynem zwanym „Fuoco dell’ Etna” lub „Fuoco del Vulcano”. To zabarwiony landrynkowym smakiem rozcieńczony spirytus o mocy 50 lub 70%. Jeden z najgorszych smaków, jakie człowiek-pijak miał w ustach. Ale trzeba oddać producentowi, że nie skłamał, po wypiciu czuje się w trzewiach coś na kształt wulkanicznej erupcji.
Sycylia słynie też z kilku rodzajów win słodkich. Na północy to malwazja i marsala, na południu muskaty. Marsala produkowana jest w miejscowości o tej nazwie, jej biała słodka odmiana to wino z wyższej półki. Smakuje jak sherry, jest wzmacniane, osiąga 18%. Można je nabyć na przykład w przyfabrycznym sklepie firmy Carlo Pellegrino. Ale człowiek-pijak nie poszedł na łatwiznę, ale kupił tam wino o smaku migdałowym i jajecznym (4,80 euro za butelkę). To rodzaj kremu zrobionego na bazie wina marsala i aromatyzowanego. Wino jajeczne ma smak ajerkoniaku, migdałowe ma oczywiście bardzo mocny smak i aromat migdałowy – spod nich przebija się charakterystyczny smak marsali. Na Wyspach Liparyjskich za to produkuje się inne znane słodkie wino – malwazję. Swoją buteleczkę człowiek-pijak kupił na szczycie wyspy Lipari w sklepiku z pamiątkami. Mimo nieznanego pochodzenia wino okazało się bardzo smaczne.
W miasteczku Castelbuono mieści się wytwórnia tradycyjnych słodyczy i ciast, rodzinna firma Fiasconario. Pochodzą z niej też tradycyjne włoskie likiery o pięciu smakach: mandarynkowym, cytrynowym, cynamonowym, pistacjowym i opuncjowym. To eksplozja smaków, wzmocnionych alkoholem o mocy od 17 do 28%. Ceny nie są powalające, jak ktoś nie chce wypić dużej butelki, może kupić buteleczkę 0,1-litrową.