wtorek, 18 czerwca 2013

Jaki kolor ma zielona wróżka?

No jakiż jak nie zielony? Otóż nawet zielony kolor absyntu może pochodzić od zewnętrznego barwnika, czasami trującego. Generalnie absynt powinien być zgniłozielony – i powinien to być kolor uzyskany w trakcie maceracji ziół – albo czerwony – a ten kolor uzyskamy barwiąc alkohol hibiskusem. Po latach zawirowań wokół legalności absyntu UE zezwoliła na jego produkcję z udziałem piołunu – a więc na obecność tujonu, któremu przypisywano halucynogenne – a nawet trujące – właściwości absyntu. Niewątpliwie obecność niektórych ziół może przynieść halucynogenny efekt – na przykład w balsamach ryskich – ale podejrzewam, że jak ktoś pije spore ilości trunku o mocy zbliżonej do spirytusu, to nie potrzebuje ziół, żeby odlecieć. W czasach gdy z powodów prawnych o absynt w  Europie nie było łatwo, wyspecjalizowali się w jego produkcji Czesi. Niestety były to zazwyczaj po prostu bardzo mocne destylaty, posłodzone, z dodatkiem esencji ziołowych (lub innych) i zabarwione na wzbudzające niepokój fluorescencyjne kolory. Trudno było mówić o smaku, gardło głównie atakowała moc kiepskiego, nawet 80% alkoholu. No i te barwy – żółte, pomarańczowe, czerwone, zielone, niebieskie. W sprzedaży tych wynalazków specjalizowały się wietnamskie weczerki –  właściciele, konsumenci co najwyżej piwa i nalewek na żmijach, pewnie byli zdumieni faktem, że ktoś może chcieć sobie wyrządzić krzywdę, konsumując te wynalazki.
Obecnie sytuacja się ucywilizowała, wystarczy trochę u naszych sąsiadów poszperać i można kupić absynty naturalne – i w naturalnym kolorze. Tym razem padło na produkt firmy Metelka, dystrybuowany przez Jelinka, a więc dostępny łatwo i wszędzie. Produkt z wyższej półki to absynt „naturelle”, o mocy 60%, na którego dnie leży spora ilość zmacerowanych nasion kolendry. Wyraźnie ziołowy smak, zdecydowana moc alkoholu i wyraźna słodycz – nic się nie rozjeżdża, nie dominuje, po pierwszym gryzieniu w gardle napój staje się przyjemny, wysoka moc niedostrzegalna. Wypicie większej ilości bezbolesne (choć producent potwierdza zawartość tujonu 10 mg na 1 kg – nie wiem dlaczego akurat na kilogram, ale to jest właśnie europejska norma). Niestety nie jest specjalnie tani – ok. 45 zł za 0,5 l. Dla nostalgików jest wersja koloryzowana – „couperosee”.
Czy są dania, które można podać do absyntu? Przypuszczam, że wątpię, ale zawsze można zaszaleć i dodać coś bardzo czeskiego – na przykład serki piwne. W Polsce występuje głównie serek ołomuniecki – w postaci niewielkich żółtych krążków. Znany głównie z intensywnego i chyba nieprzyjemnego zapachu. To zresztą cecha wszystkich czeskich serków piwnych – bardzo ostry zapach i łagodny, maślany smak. Po prostu lepiej nie wąchać, a serek konsumować za pomocą widelca lub wykałaczki, bo zapach utrzymuje się długo na palcach, sugerując, że wkładaliśmy je tam, gdzie nie przystoi.
Przy okazji sprostowanie. Jednak Czesi używali i używają banderol akcyzowych na alkoholach powyżej 20%. Tak więc Polska jest liderem europejskiej poprawności tylko w dziedzinie metkowania win (i cydrów).