czwartek, 9 czerwca 2016

Co pił Aleksander Antonow?

Raz na jakiś czas nawiedzają mnie rosyjscy goście, dostaję wtedy alkoholowy zestaw składający się zazwyczaj z: wina musującego, wina czerwonego (tym razem krymskiego - #krymnasz!), wódki zbożowej, koniaku i destylatu owocowego. O destylacie otrzymanym tym razem pisałem już – to ormiańska tutowka czyli morwówka. Ta na zdjęciu to wersja leżakowana trzy lata, zdecydowanie najlepsza propozycja od firmy Arcach. Arcach to Górski Karabach, teren sporny między Armenią i Azerbejdżanem, w sporze tym stronę Ormian wzięła Rosja, stąd dużo towarów armeńskich w sklepach rosyjskich - a słynny koniak Ararat jest dostępny w każdej knajpie. Ostatnio piłem nieleżakowaną tutowkę domowej roboty – fajny owocowy bimber, ale dąb zdecydowanie poprawia toporny trochę smak. Skupmy się jednak na wódce. Może niedokładnie widać to na zdjęciu – butelka ma kształt wilka, a trunek nazywa się Tambowskij Wołk. Tego wilka zna cała Rosja, bo jest bohaterem powiedzenia: „Tambowskij wołk tiebie tawariszcz” – czyli: wilk z Tambowa jest twoim towarzyszem. Za rosyjską wiki przytoczę trzy potencjalne źródła tego bon-motu – rzecz dotyczy albo przestępców sprowadzanych do zakładania miasta Tambow zwanych wilkami, albo sezonowych okolicznych chłopów ściągających do miasta i odbierających pracę miejscowym, albo uczestników powstania tambowskiego z lat 1920–1021 (tzw. antonowszczyny). Powstańcy walczyli i z czerwonymi i z białymi (a sami byli zwani zielonymi), bo ich cel nie był polityczny ale bytowy – po prostu bronili się przed grabieżą. Przywódcą powstania był Aleksander Antonow, większość ofiar stanowili chłopi zabici „przy okazji”, z powstaniem walczono np. przy pomocy podpalania olbrzymich połaci lasów w celu pozbawienia buntowników miejsca schronienia, generał Tuchaczewski planował nawet użycie broni chemicznej. Taka sowiecka Wandea. A skąd powiedzenie? Otóż powstańcy tez używali zwrotu „towarzysz”, wiec gdy przesłuchiwani zwracali się tak do krasnoarmiejców w odpowiedzi słyszeli właśnie taką odpowiedź.
Wódka całkiem przyzwoita, ale zaintrygował mnie skład: spirytus Lux, woda oczyszczona na poziomie molekularnym, syrop cukrowy, spirytusowy nalew na chrupiące bezdrożdżowe chleby z ziarnami, miód. Czyli typowy rosyjski patent – spirytus Lux a do smaku jakiś destylat o wyraźnym smaku. Ale nalew na chleby? W każdym razie sprawdza się. Termin przydatności do spożycia – nieograniczony, wartość kaloryczna 22 kcal/100 cm3. Czegóż chcieć więcej?
Dostałem też zestaw kieliszków „nostalgicznych”, na jednym z nich symbol KGB, może uda mi się skompletować do nich taki z symbolem Gestapo?
PS. Na zdjęciu dwa dodatki. Po latach Ikea wróciła do sprzedaży alkoholu – dawno temu sprzedawała nawet szwedzkie wódki, ale od lat oferowała tylko cydry bezalkoholowe (choć w restauracji było prawdziwe wino w małych buteleczkach). Teraz w sklepie spożywczym pojawiło się piwo Norrlands Guld Ljus – to cieniutki lager, ale za to ekologiczny – te piwa mają już w Polsce dystrybutora. Na butelce napis: „I trafiken? Avstå alkohol!” – czyli „Piłeś? Nie jedź!”. Czy z etykiet można się uczyć języków? Po to właśnie stoi druga butelka – rumuńska brandy Zaraza (zresztą całkiem niezła, polecam). Co znaczy Zaraza? Moje słowniki tłumaczą „zaraza” jako „Zaraza”, to wskazywałoby na nazwę własną. I tak chyba jest, „Zaraza” to tytuł znanego rumuńskiego tanga autorstwa Iona Pribeagu, wykonywanego przez Cristiana Vasile (a tak dokładnie to rumuńska wersja argentyńskiego tanga Benjamina Tagle Lary). Legenda miejska mówi, że Christian Vasile zaśpiewał to tango zainspirowany uczuciem do cygańskiej prostytutki imieniem Zaraza. Jest też i polski wątek tej historii – utwór ten pod tytułem „Gdy gitara gra piosenkę” wykonywała w 1939 roku Wiera Gran. A teraz ćwiczenia językowe. Co znaczy napis: „Se serveşte la temperatura camerei, după o masă bogată”? Język rumuński to twór sztuczny, są tu elementy słowiańskie, łacińskie, francuskie – więc tłumaczenie nie jest aż takie skomplikowane jak np. z węgierskiego. „Podawać w temperaturze pokojowej”, ale co to za „bogata dupa”? Słowniki podpowiadają: „Po obfitym posiłku”! „Masă” to „stół”, „bogată” to ... „bogaty”. No to teraz skład: „distilat de vin, macerat de roşcove”. Tym razem słownik trochę wymiękł i tłumaczy: „moczyć chleb świętojański” (choć inny tłumaczy „roşcove” jako „szarańcza”). To byłby ciekawy patent – do destylatu z wina dodawać nalew z chleba świętojańskiego – a może jest on dodawany przed destylacją? Zagadka podobna do tej z tambowskim wilkiem. Wiecie coś na ten temat? (odpowiedzi proszę wpisywać po polsku).