poniedziałek, 21 grudnia 2015

Butelki bezzwrotne (o zawartości karmelu w karmelu)

Jak już wspominałem, wrodzone lenistwo i nabyta abnegacja powodują, że przerwy we wpisach na tym blogu bywają trochę przydługie, z drugiej strony po wypitych trunkach pozostają mi tylko puste butelki, bez żadnych notatek. Stoją, kurzą się, zajmują coraz więcej miejsca, a ja, im więcej na nie patrzę, tym mniej pamiętam co w nich było.  W ramach przedświątecznych porządków postanowiłem coś z tym zrobić, rozpoczynam więc skrótowy przegląd wyrzucanych butelek. Ale zanim przejdę do zawartości, kilka słów o butelkach. Mam w kuchni sporo miejsca pod sufitem (u siebie pod sufitem też chyba za dużo przestrzeni), i od jakiegoś czasu stawiam tam butelki – albo te, które łączą się ze wspomnieniami podróży, albo te najciekawiej wyglądające, albo te historyczne. I tak obok przedwojennych i wojennych (z symbolami okupanta) butelek po piwie z browaru Haberbusch i Schiele stoją butelki po ukraińskiej wódce ukryte w ceramicznych postaciach wąsatego kozaka i syreny (to akurat nieznany mi fragment historii Ukrainy), są dwulitrowe libańskie i włoskie butelki po anyżówkach – miłe wspomnienie alkoholu, którego nikt mi nie podbierał, dużo flaszek z Bliskiego Wschodu – w Aleppo to już chyba mniej się pije niż kiedyś – i wiele innych. Stoją te butelki pod sufitem, prawie nikt ich nie spostrzega, ale przyszedł pan kominiarz, przyłożył swój wiatraczek do otworu w ścianie pod sufitem, a potem zauważył, że mam sporo butelek. Zaskoczył  mnie, mogłem w zasadzie odpowiedzieć, że cierpię na manię zbierania przedmiotów, ale wybełkotałem tylko, że faktycznie może za dużo tych butelek mam, bo dom miejscami upodobnia się do punktu ich skupu. Wiec te spod sufitu zostawiam, ale te zgromadzone na użytek bloga zaczynam wyrzucać.
Pisałem kilka razy o rumie, temat wywołał chyba rum z Biedronki (to jak sok  z żuka?), z myląca nazwą sugerującą starzenie w beczce, podczas kiedy stał ten rum najwyżej koło plastikowych baniaków. Potem już z przyzwyczajenia kupowałem różne rumy, ale wyłącznie te z niskiej półki, mój portfel jest za cienki, żeby mi posłużyć jako drabinka do wspinania się na wyższe półki. No i wyrzucam butelkę po francuskiej Negricie, to znana marka jeszcze XIX-wieczna, mam przeczucie, że polski rum Seniorita nawiązywał nazwą do Negrity. Ta Negrita zresztą nie jest już zbyt poprawna politycznie,  na etykiecie jest czarnoskóra kobieta (białoskóra inaczej?), a chyba koloru skóry się już nie wypomina, zwłaszcza Francuzi nie powinni tego robić, potem ci napiętnowani stają się zanadto nerwowi. Jakość – kiepska, nie płaćcie za to więcej niż 30 zł. Obok San Filipe, biały produkt Polmosu Bielsko-Biała. Rekordzista reklamy na niespecjalnie dużej etykiecie – prawie przebija Biedronkę. Rum jest Reserva Superior, Premium Quality, Premium Quality Luxury, Luxury, są zamaszyste podpisy Founder of the Brand (Mark Singler?) i Master Distiller (Johnny Carrot?) – projektant wypił chyba za dużo próbek. Jest Blended in Poland, więc kraju/regionu pochodzenia nie znamy. W smaku nawet nie był jakiś specjalnie zły, kupiony chyba w Tesco, wiec cenę miał niską. Podobny smak znajdujemy w innym produkcie Bielsku-Białej – rumie Galeon Silver (a więc też białym). Po prostu Filipe jest Galeonem w wersji Tesco – ale oba kupić można w tej sieci. Mają 40%, to dodatkowy dowód na wspólne pochodzenie, te sprowadzane zza zachodniej granicy UE miałyby 37,5%. Galeon jest skromniejszy – tylko Reserva Superior, ale jest miejsce pochodzenia – Karaiby. Tani, kiepski, ale pijalny – czego nie da się powiedzieć o jego siostrach nafaszerowanych karmelem. Są dwie wersje: brązowa i żółta. Jak ktoś lubi E150a (nie wspominając o B, C czy D), to na zdrowie, ale jak dla mnie słodzenie destylatu to zły pomysł. Poza tym jakbym chciał posłodzić, to bym sobie sam cukier skarmelizował i dodał, dziękuję za wyrękę. Po prawej wersja Black, w starej butelce, już ich nie ma na rynku, ma fajne napisy: Original Taste, Since 1827, a w opisie słowo „dojrzały” – mniej więcej tak samo dojrzały jak ten z Biedry.
Podsumowując – gdybym był synem Billa Gatesa, nie wziąłbym do ust niczego z powyższych trunków, ale tata nie zasponsorował mi przyszłości (przynajmniej konsekwentny był, przeszłości też nie), wiec wypiłem te wszystkie zlewki. Popijałem colą – o colach już było, ale będzie jeszcze, ponieważ mój organizm o dziwo ciągle akceptuje napoje bezalkoholowe.
Skorzystam z okazji i odniosę się do dyskusji na blogu pana Gołębiewskiego dotyczącej właśnie rumu Galeon. Otóż co jak co, ale rum jest przez prawodawstwo UE restrykcyjnie potraktowany i nie da się go zrobić z probówki. Stad problemy słynnego czeskiego (onegdaj czechosłowackiego) rumu tuzemskiego – został tuzemakiem, choć zdążył być też tuzemskim umem. Ale pomysłowość Czechów w oszukiwaniu rekordzistów w chlaniu wódy, czyli właśnie Czechów, nie zna granic, oto przykład: Rum Familia – przyjrzyjcie się uważnie napisowi na etykiecie. Jedyny rum niebędący rumem dopuszczony w UE to niemiecki Rum-Verschnitt, austriacki Stroh nie ma prawa takiej nazwy używać, więc robi jakieś hocki-klocki na etykiecie, są dwie wersje, jedna dla krajów piszących prawo UE (tak się składa, że niemieckojęzycznych) – bez słowa rum, a druga dla Zulusów. Druga uwaga – jak już pisałem, karmel w destylacie to wyłącznie oszustwo mające upodobnić go do starzonego, jak dla mnie upodabnia go raczej do skażonego – no ale to kwestia gustu.
Tyle było o rumie, wiec chciałem sobie jakiś kupić w niemieckim Amazonie – teraz dostawy powyżej 50EUR mają darmową wysyłkę. A tu psikus, sprzedawca nie może sprawdzić pełnoletności nabywcy, wiec Niemcy nie wysyłają alkoholu do Polski. No ale mam coś na święta, jak miną, a ja dojdę do siebie, zaraz coś napiszę. Bóg się rodzi, moc truchleje!

6 komentarzy:

  1. Bielsku-Białej tak jest poprawnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, poprawiłem. Trochę to na kolanie pisane, musiałem lepić pierogi i takie tam.

      Usuń
  2. nie lubię pić23 lutego 2016 19:32

    Galeon nawet mnie kiedyś trochę kusił, ale po zakupie taniego rumu u Niemca wiem że tanio znaczy raczej mało smacznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym właśnie pisałem - starałem się spróbować wszystko tanie co jest pod ręką i nikt nie wygrał, a jest kilku przegranych.

      Usuń
  3. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń