czwartek, 20 września 2012

Haust wiedzy - dygresje o tuzemaku (2)

I znowu garść dygresji. Onegdaj czeski rum (a on właśnie padł ofiarą fałszerzy) nazywał się „rum tuzemsky” (czyli tutejszy). Przepisy UE nakazały jednak rumem nazywać destylaty soku z trzciny cukrowej, więc bracia Czesi musieli zmienić nazewnictwo. Pomysłów było kilka, między innymi zabawny „tuzemski um”, wygrał jednak tuzemak. Polak widzi Czecha jako brzuchatego Szwejka popijającego piwko, w rzeczywistości Czechy są na pierwszym miejscu na świecie pod względem spożycia alkoholu przez osoby dorosłe, a co najmniej 20% spożycia alkoholu to szara strefa. W Czechach produkuje się lokalne wino, żeby wesprzeć producentów zniesiono na nie akcyzę (dla porównania w Polsce w cenie butelki 0,75 l jest 1,18 zł akcyzy), efekt był taki, że Czesi kupują masowo najtańsze wina hiszpańskie w kartonach. Spożycie piwa natomiast poważnie spadło, zwłaszcza piwa produkowanego przez duże koncerny (w Polsce w 2011 pobiliśmy rekord spożycia, w 2012 przebijemy go, powodem jest podobno świetna pogoda, człowiek-pijak wątpi, przez ostatnie dwa lata lipce były deszczowe i zimne, w tym roku wrzesień już jest jesienny, dziś w nocy w Warszawie zapowiadają cztery stopnie, zaraz nam włączą kaloryfery). W każdym razie Czesi i Polacy upodabniają się do siebie, Czesi – jak już była o tym mowa w 1. odcinku, produkują nawet wódki udające polskie, mające na etykiecie nasze godło lub napis "wódka warszawska".
Przypadki zatrucia alkoholem nieetylowym odstraszają konsumentów od raczenia się bimbrem, zupełnie niesłusznie. Bimber wyprodukowany nawet najprostszą metodą, na przykład w garnku, zawiera śladowe ilości metylu, nieszkodliwe dla pijącego. Można się zatruć przedgonami lub pogonami, ale nie pozbawiają one na stałe zdrowia lub życia. Charakterystyczny zapach bimbru daje wiec gwarancję przeżycia. A jaką gwarancję daje charakterystyczny zapach denaturatu? Paradoksalnie braku bólu głowy. Denaturat to skażony etanol, ze względu na masowe spożycie nie zatruwa się go trucizną, ale czymś co ma go uczynić wstrętnym w spożyciu. Jest to duża ilość kwasu acetylosalicylowego, czyli po prostu aspiryny. W podobny sposób skażano alkohol sprzedawany w aptekach w czasach amerykańskiej prohibicji. Słynnym przypadkiem takiego wynalazku był Jamaica Ginger zwany popularnie Jake. Do jego skażenia użyto fosforanu krezylu, nie poddając go uprzednio żadnym testom. Tak wiec został przetestowany na ubogiej – głównie imigranckiej – ludności, która po spożyciu doznała nieodwracalnego uszkodzenia nerwów, skutkującego charakterystycznym inwalidzkim chodem, nazwany „Jake walk”. Historia ta opisana jest pokrótce na stronach wikipedii a bardziej literacko w książce Iaina Gately’ego „Kulturowa historia alkoholu”. A co do samej amerykańskiej prohibicji – w tejże książce szczegółowo opisanej – ciekawa jest jej skuteczność. Otóż pada argument, że była skuteczna, bo spożycie alkoholu wróciło do poziomu sprzed niej dopiero po dwudziestu latach. Niestety stwierdzenie to świadczy tylko o kiepskiej metodologii go głoszących. Nie da się badać spożycia na podstawie danych o legalnej produkcji, bo to by oznaczało, że w czasie prohibicji wynosi ono zero, czyli Al Capone byłby tylko miejską legendą. Otóż Amerykanie zbadali dwa zdarzenia, mające bezpośredni związek ze spożyciem alkoholu oraz odnotowywane w statystykach – udział w bójkach po spożyciu alkoholu (tych z interwencją policji) oraz zachorowalność na marskość wątroby. Okazało się, że wystarczył rok, by te statystyki wróciły do normy – czyli tylko rok był potrzebny Amerykanom, by źródła legalnego alkoholu zamienić na nielegalne. A dwudziestu lat potrzebowali, by zrezygnować z tych nielegalnych.
PS. Ponieważ człowiek-pijak polecił ACC w ciemno, wiec postanowił je przetestować. Kac łatwo wywołać, wystarczy pójść do sklepu sieci Simply (własność Carrefoura) i kupić kilka win z półki z przeceną. Tam sprzedają coś, co producent boi się wylać do kanalizacji w trosce o stan rur i zatrucie środowiska. Po konsumpcji a przed snem człowiek-pijak spożył tabletkę 200 mg i rano... obudził się ze strasznym bólem głowy. A wiec ACC nie działa, działa aspiryna i tego się trzymajcie. No i kilku piw rano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz