sobota, 26 maja 2012

W poszukiwaniu utraconej ceny (przy jabłkach o polityce społecznej)

Plan był prosty. Kupić w Paryżu butelkę niezłego calvadosa, butelkę niezłego cydru, wypić i opisać. Pobyt krótki, program wizyty gęsty, ale chyba nikomu do głowy nie przyszło, że mogą być z tym jakieś problemy. Optymalne miało być nabycie najtańszego leżakowanego trunku – nazywa się taki „fine” – ma za sobą dwa lub trzy lata w dębowych beczkach. W e-sieci i w Paryżu kosztuje średnio 25 €, w miejscu produkcji można go kupić już za 15 €, czyli za mniej więcej tyle, ile kosztują w sieciach hipermarketów calvadosy nieleżakowane, przykre w smaku, gorzkie, kacogenne (kiedyś testowany był taki na blogu). Ideałem byłoby znalezienie butelki 0,35 l, wtedy wydatek wyniósłby 15 € – ale producenci rzadko leja do innych butelek niż 0,7, choć leja też do dwulitrowych – niestety bez istotnego wpływu na cenę za litr. Starsze trunki, 5-letnie (to wiek najmłodszego składnika), kosztują 30–40 €, 10-15 lat to wydatek ok. 50 €, najwięcej trzeba zapłacić za calvadosy rocznikowe, np. cena przedwojennej butelki z 1939 roku to tysiąc euro.
Polska była po długim majowym weekendzie, ale okazało się, że nie jest to nic nadzwyczajnego w Europie. Francuzi nie mają co prawda święta 3 maja, ale 8 maja świętują zakończenie IIWW. Tak więc rozciągają sobie weekend jak gumę od majtek, otwarte są tylko hipermarketowe sieciówki, a w nich tylko to, czego człowiek-pijak pić już nie chciał. Najpopularniejsza sieć z alkoholami – Nicolas – zamknięta na głucho. Kiedy już nadeszło wielkie otwarcie sklepów, okazało się, że przerwa obiadowa wynosi trzy godziny i z powodu kolizji zi innymi planami z zakupów wyszły nici. Tydzień pracy wynosi obecnie we Francji 35 godzin, zachętą – nieskuteczną – do brania nadgodzin jest nie tylko większa płatność za nie, ale też zwolnienie z podatku dochodowego. Sarkozy podniósł wiek przechodzenia na emeryturę z 60 do 62 lat, Hollande chce go skrócić do 60 lat. Efekt – niezakupiony calvados! Ostatnią szansą zostało lotnisko. Zakupiona została butelka cydru i calvadosa. Przystąpmy do opisu.
Butelka cydru Père Magloire z Pays d’Auge (najważniejszy i najdroższy okręg), kosztuje 6 €, objętość 0,7 l, moc 4,5%, kształt butelki szampański. Po otwarciu czuć natychmiast intensywny zapach dzikich drożdży, smak też jest przez nie zdominowany, nuta jabłkowa na drugim miejscu (raczej skórka niż miąższ), trunek jest bardzo mętny, gorzki, taninowy, nie czuć w nim w ogóle cukru, mocno gazowany. Super! Niestety dość drogi, ale markowe cydry są i po 8 €.
Dla porównania został nabyty w sieci Marks & Spencer cydr Somerset Vintage 2010 firmy Thatchers. Chyba jest jakoś filtrowany, bo płyn jest przezroczysty. Zapach i smak drożdży znacznie słabszy, wyczuwalna słodycz. Gorszy niż francuski, ale też tańszy – kosztuje 8 zł. O dziwo jest to cena podobna do angielskiej, choć ten oferowany obecnie przez producenta jest mocniejszy (7,4%) i młodszy (rocznik 2011), niż ten z M&S (6,6%, 2010). Na etykiecie francuskiego była jedynie informacja, że zawiera siarczyny, na angielskim już jest groźniej: skład to sok jabłkowy z koncentratu, woda, glukoza-fruktoza (to chyba sacharoza?), syrop (jaki?), dwutlenek węgla, kwas jabłkowy, siarczyny, drożdże. Mocno podejrzane, ale to jednak cydr. Teraz można też ocenić opisywany wcześniej wynalazek Somersby (podobieństwo nazwy przypadkowe?) jako napój jabłkowy, niestojący nawet koło cydru, za to koszmarnie przesłodzony. Za to na Somersecie piękna winna akcyza, powód do dumy, jako że jesteśmy jedynym w UE krajem oblepiającym wina (w tym cydry) nalepkami.
Calvados był tylko od jednego producenta – rzeczony Père Magloire, wersja XO (extra old), producent lokuje ją między napojem 12 i 15 letnim. Butelka 0,7 l kosztowała... 50 €. Niestety ten wiek i miejsce produkcji plus marka producenta kosztuje właśnie tyle i nic z tym nie można zrobić. Żeby kupić taniej, trzeba pojechać do Normandii i zwiedzić mniej znane calvadoskie okręgi. Tam 25-letnie calvadosy można kupić za ok. 25 €. A smak? Tu sprawa jest prosta, trunek w tej cenie nie może być zły. Krótko mówiąc: smakował tak jak kosztował. I tak to z powodu lenistwa Francuzów człowiek-pijak jest o jakieś 25 € do tyłu, za to o kolejne doznania smakowe bogatszy. À votre santé!
PS. Gdzie calvados kupić w Polsce? Jest jakiś w Makro za przeszło sto złotych (szczegóły po dawno planowanej wizycie), w sklepach z alkoholami bywają pięciolatki za 199 zł, tu jest 12-latek za 249 zł, tu aż sześć. Ceny wyższe niż w kraju produkcji (to norma), a generalnie destylaty owocowe w Polsce nie cieszą się popularnością, więc wybór niewielki.

6 komentarzy:

  1. hehe, a kiedyś był chyba z Polmosu w czasach mroku, taki wyrób jak wiśnie w Calvadosie, w czymś co bardziej przypominało słoik, ale za to w kartonowym pudełku.
    Z tego co pamiętam to chyba wiśnie były większym rarytasem niż sam Calvados, który pewnie nie był tym czym miał być.
    Ps. to mogły być gruszki ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Były jakieś owoce w czymś co przypominało wysoki słoik - ale człowiekowi-pijakowi w tamtych czasach rodzice nie pozwalali uprawiać ulubionego hobby. Czy te wiśnie nie były w winiaku?
    Była wódka "type calvados" "Złota Jesień" z Zielonej Góry - producent twierdził, że spirytus był z jabłek, człowiek-pijak twierdzi, że spirytus może i tak, ale aromat i smak na pewno nie. Podobno produkcję wznowiono. Nie wznowiono za to "Ognistego ptaka" i "Jabłkowej"

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli to mogły być jednak gruszki. Złota Jesień ?? trzeba sprawdzić w poradniku barmana p. Snitki czego to był zamiennik. Poradnik wydany w czasach gdy oryginalne alkohole oglądało się w Pewexie, a adepci trudnej sztuki mieszania alkoholi, musieli się posiłkować różnymi krajowymi substytutami typu "Starowin" i inne...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kwerenda w sieci nic nie dała.
    Podręcznik barmana człowiek-pijak ma Nowickiego - a to już nowsze czasy. W "Od abboccatto do żubrówki" Cieślaka z 1978 - nic.
    Kolekcjonerzy etykiet:
    http://www.czajkus.friko.pl/Etykiety/Polmos%20350/EtykietyPolmos350.htm
    - nic.
    Raczej wiśnia lub czereśnia, ale czy na pewno? Coś jak czeskie (czechosłowackie) bowle, ale oni to puszkowali.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie to: Poradnik Barmana. cocktaile nie tylko alkoholowe. J.Snitko J.Barański. Za poradnikiem np Winiaki Pałacowy i Jubileuszowy. A zagraniczne Albański Perperini, Radziecki Azerbejdżan czy Tibilisi.
    http://www.czajkus.friko.pl/Etykiety/Powojenne%20350/EtykietyNajtarsze.htm.
    Są trzy Clavadosy z Polmosu, Złota Jesień w tym jeden "1" jakości :)
    Niestety rodzice nie pozwalali zgłębiać tajników produkcji alkoholowej.
    Starowni występuje na tej stronie http://www.czajkus.friko.pl/Etykiety/Powojenne%20350/EtykietyNajtarsze.htm jako Zielonogórski z polmosu Szczecin.
    Strona z etykietami super, dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etykiety umieścił na swojej stronie kolekcjoner butelek miniaturek. Mimo, ze trochę przaśna w wykonaniu, to zbiór imponujący.
      W opisach alkoholi oparł się - obok pozycji towaroznawczych - na wspomnianej książce Cieślaka.
      Owoce w alkoholu produkuje obecnie Bartex:
      http://www.bartex.com.pl/produkt/619/Nalewka-Lwowecka-Wisnie-w-alkoholu-0-75L
      Niestety to producent broni chemicznej.
      Największy wybór calvadosa w polskiej sieci jest chyba tu:
      http://vito.org.pl/sklep/index.php?cPath=3_11&page=1
      Ceny do 20% wyższe niż we Francji, więc bez tragedii.

      Usuń