środa, 15 maja 2013

Co pijał Józef Stalin

Józef Stalin w przeciwieństwie do znanego alkoholowo-tytoniowego abstynenta i wegetarianina (w zasadzie zgodnie z obowiązująca poprawnością należałoby go nazwać znanym XX-wiecznym politykiem niemieckim o kontrowersyjnych poglądach) nie odmawiał sobie alkoholu – podobno miał nawet tak silną głowę, że przetrzymywał z premedytacją swoich towarzyszy biesiady, aż spadali nieprzytomni z krzeseł. Jako Gruzin preferował gruzińskie koniaki – wiadomo, że pijał m.in. Sarajishvili, najbardziej znaną markę gruzińskiej brandy i największego jej producenta. Co prawda spór rosyjsko-gruziński doprowadził do rosyjskiego embarga na gruzińskie alkohole, ale w Rosji bez problemu można kupić brandy pochodzące z innych krajów Południowego Kaukazu, azerskie czy armeńskie, poza tym sama Rosja produkuje brandy z win stamtąd sprowadzanych – chociażby fabryka Mosazerwinzawod na ulicy Makarenki w Moskwie produkuje brandy azerskie. Fabryka co prawda zamknęła firmowy sklep, ale napitki nadal produkuje i sprzedaje w Moskwie –  tutaj link z widokiem na elegancki wjazd do niej.
Dlaczego akurat preferuję te brandy? Bo są one bardzo klasyczne, najbardziej podobne do francuskich, pozbawione zbędnej słodyczy, nawet w swoich najprostszych trzyletnich wersjach bez zarzutu. No i można je czasami kupić dość tanio. Trzyletnia Sarajishvili została kupiona w Tbilisi za 16,20 lari – czyli około 31 zł. Doskonała. Na etykiecie napisy po angielsku i rosyjsku nie naruszające niczyich praw do jakiejkolwiek marki – „spirit drink”. Jeśli ktoś nie pojechał do Gruzji, może wybrać krótsza trasę i pojechać na Ukrainę. Tam lokalny dystrybutor zarzucił rynek gruzińskimi brandy marki Bracia Askaneli – i znów najtańszy trzyletni Aragweli spisał się na medal. Tym razem nazywa się to „gruziński koniak”, a na kontretykiecie komplet informacji – i data przydatności do spożycia, i zawartość tłuszczu, i ilość kalorii, i – co najważniejsze – „bez GMO”. A co mają zrobić niepodróżujący? Ja od jakiegoś czasu kupuję innego trzylatka – łotewską Brandy Grand Cavalier „produkowana na bazie destylowanego wina z francuskich winogron, przechowywanego w dębowych beczkach w piwnicach Bordeaux, mieszanego z 5-cio letnią azerską brandy” – taki opis podaje importer, firma Janus. Produkuję ją Latvijas Balzams, dostała nawet kiedyś jakiś medal, a wyróżnia ją doskonałe przecięcie ceny i jakości – kupuje półlitrową butelkę za 26 zł, w sieci cena wynosi ok. 32 zł.
No i jeszcze lepsza wiadomość – pojawił się w Polsce sprzedawca brandy Sarajishvili – warszawska firma Marani. Ma sklepy w Warszawie i Krakowie, trzyletnia Sarajishvili kosztuje tam 45 zł, ale już za 35 zł można kupić bardziej ekonomiczny model Iverioni od tego samego producenta. No i jest też chacha, czyli gruzińska grappa. Jak się wybiorę i coś spożyję to na pewno opisze. Gaumardżos!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz