sobota, 3 lipca 2010

Co pija Ojciec Chrzestny? (2)

Co człowiek-pijak wypija z mocniejszych trunków na Sycylii? Gdyby chciał napić się wódki. mógłby wypić włoską Keglevich produkcji Stock Italy.  Butelkę 0,7 l można kupić za 6 euro z hakiem – czyli w cenie polskiej wódki. Co więcej – polską wódkę też można tam kupić – w polskiej cenie! Ale przecież nie po to pojechał tam człowiek-pijak, by pić polską wódkę. W poszukiwaniu anyżku oczywiście trafił na sambukę – anyżkowy likier, o mocy 40%, bardzo słodki. Przypomina śp. polską Goldwasser. I jak ona bardzo zdradliwy – słodycz zabija skutecznie moc alkoholu, zanim się człowiek (człowiek-pijak, oczywiście) obejrzy, zawartość butelki znika. Dużą butelkę sambuki można kupić za ok. 10 euro, ta wypita pochodzi z firmy Averna, jest trochę droższa.
Włosi do kieliszka z sambuką wrzucają trzy ziarnka kawy. Ale to chyba robią ci Włosi, co mają za dużo czasu, jak ktoś nie ma, to kupuje Sambuca Caffe firmy Molinari. To sambuca o brązowym kolorze i bardzo intensywnym smaku  kawowym (też ma 40%). Bardzo przypomina naszego rosolisa kawowego. Jeszcze bardziej zdradliwa niż klasyczna sambuca. A człowiek-pijak lubi jak alkohol zdradza.
Narodowym mocnym trunkiem włoskim jest grappa – destylat z wytłoków winogron. Najtańszy smakuje jak bimber, bardzo mocno trąci jakimiś fuzlami, generalnie jest słabo pijalny – w obie strony smakuje podobnie. Dlatego warto sięgnąć na wyższą półkę, na niej będą trunki z nazwą winogron z których zostały zrobione – o wyraźniejszym smaku. A jeśli trunek będzie miał brązowy kolorek, to znaczy, ze leżakował w beczce i będzie naprawdę doskonały. Te droższe kosztują jakieś 12 euro za pół litra – tanie są dużo tańsze. Człowiek pijak nabył leżakowaną grappę z winogron marsala – w sklepiku producenta, firmy Carlo Pellegrino. Ta firma produkuje głównie wina marsala, ale jak się okazało, wykorzystują też ich wytłoczyny. Jeśli ktoś nie chce od razu testować butelki w każdej kawiarni i restauracji w karcie będzie kilka odmian grappy.
Innym mocniejszym mocnym trunkiem jest limocello – zalew spirytusowy na skórkach cytrynowych. Włoskie monopolowe ma trochę powyżej 30% i niezły smak. Domowe są mocniejsze – a każdy właściciel sadu cytrynowego je produkuje. Ale tym razem człowiek-pijak nie poleci żadnego – choć to bardzo przedni napój. Dlaczego? Bo najlepsze limoncello robi się samemu. Przepis jest prosty jak drut (ten z prostych drutów), a efekt zaskoczy każdego początkującego limoncellistę. Będzie i o tym.

4 komentarze:

  1. Goldwasser mniam, że anyżek miał w sobie to zaskoczenie, a jeszcze większe że śp, czyżby po Łódzkim kolejny polmos padł? Ze Starką też coś kiepsko...

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowiek-pijak napisze jeszcze o goldwasserze bo to jego ulubiony trunek. A jest śp. bo jego producent - Polmos Poznań - nie znajdywał nabywców, a skraca listę produktów do najlepiej sprzedających się. Polmos Szczecin co prawda pada, ale po pierwsze starki leżakują, więc ich nie zabraknie, a po drugie to jest taki pad na drugi bok - zaraz ten co padł kupi to co padło.

    OdpowiedzUsuń
  3. To z wódek "nieczystych" pozostaje "żołądkowa gorzka" -ta oryginalna- bo ostatnio jakoś się mnożą różne gorzkie.
    Szkoda że nazwa taka mało nośna marketingowo, bo mógł by to być trunek szerzej znany innym.
    Swoją drogą prawie każda nacja ma jakiś ziołowy napitek, ale żołądkowa "nie tylko dorównuje ale nawet przewyższa je..." jak mawiano w PKF.

    OdpowiedzUsuń
  4. Człowiek-pijak uwielbia gorzkie. Napisze...

    OdpowiedzUsuń