W samym mieście jest kilka mikrobrowarów, ale człowiek-pijak udał się do otwartego pod koniec 2009 roku mikrobrowaru w heidelberskim klasztorze Neuburg. Ten jest położony po drugiej w stosunku do starówki stronie rzeki Neckar, na niewielkim wzgórzu, dojście tam to miły ok. 20-minutowy spacer wzdłuż brzegu rzeki. Na terenie klasztoru istnieje sklep-bar, w którym można nabyć klasztorne piwo, napić się cydru lub młodego wina z plastikowej beczki, kupić masę produktów alkoholowych i spożywczych z sąsiednich klasztorów i gospodarstw ekologicznych. Piwo jest produkowane w trzech odmianach, pils, ciemne i pszeniczne, sprzedawane w butelkach 0,33 z charakterystycznym ceramicznym zamknięciem, takim jak w dawnych oranżadach. Niestety rok temu tego piwa nie nalewano z nalewaka. Są to napoje poprawne, pochodzą z produkcji ekologicznej, na pewno warte spaceru. Spośród licznych win, nalewek, miodów i sznapsów człowiek-pijak kupił śliwowicę z Leutershausen and der Bergstrasse (Bergstrasse to ciągnące się przez Heidelberg pasmo niskich górek z licznymi zamkami na szczytach). Za 0,7 l płaci się 11,50 euro, ale śliwowica jest zacna i warta tych pieniędzy.
W winnym dziale Kauflandu też nie warto skupiać się na wielkiej półce z musującymi sektami tylko odnaleźć półeczkę z produktami bio, a na niej musujące wino Alte Brucke. To wytwór miejscowy (a o to w sklepach bardzo trudno), na nalepce którego widnieje stary heidelberski most – coś jakby miniatura Mostu Karola w Pradze. Człowiek-pijak jest sentymentalny, więc wino kupił kiedyś dla nalepki, ale okazało się przednie i tanie – odtąd to obowiązkowy zakup. Stary most to okolice uniwersytetu, więc okupowane są przez młodzież, także spożywającą na nim trunki, ale głównym miejscem alkoholowych uciech jest Untere Strasse – ulica na starówce pełna knajp i piwiarń – na niej jest też sklep specjalizujący się w absyncie. W łykendy młodzież zalewa ulicę i spożywa na niej trunki w nadmiarze (czy możliwy jest nadmiar trunków – to pytanie trapi człowieka-pijaka od dawna), krzycząc, rzygając i sikając. Efektem tego są wywieszone przez okolicznych mieszkańców transparenty z żądaniami spokoju i ciszy. Człowiek-pijak pije cicho, więc nie on jest adresatem tych żądań. Auf wiedersehen, Heidelberg!





