czwartek, 19 listopada 2009

Pić czy nie pić w Heidelbergu (2)

Dziś jest dzień „Beaujolais nouveau” – Nobla temu, kto odgadnie do czego ten płyn mógłby zostać użyty. Ale jakiś łebski gość potrafił to sprzedać – wszystko jest możliwe na świecie, na który ludzie znajdują zastosowanie dla Facebooka czy Myspace’a. Ale skoro mowa o młodym winie to w Heidelbergu w tym czasie pija się Feder Weisser – młode wino białe i czerwone. Białe jest niemieckie, czerwone pochodzi z Włoch. Oba mają bardzo lekki, rześki smak, są lekko musujące (coś a la frizzante), słabe (ok. 6–7%), na dnie osadzają się drożdże.
O dziwo, choć okolice są mocno winne – na sąsiednich zboczach widać dziesiątki małych winnic – w sklepach w tym okresie jako lokalne wino proponowane jest właśnie  Feder – można go kupić nawet w cukierniach, w sklepach spożywczych wystawiany jest obok kas. Wino pakowane jest w litrowe butelki, ceny człowiek-pijak nie pamięta (uwaga: człowiek-pijak w ogóle mało co pamięta) – ale była bardzo niska, spożywać można go w zasadzie w ilościach nieograniczonych – zanim trafi do głowy, trafia do muszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz