środa, 30 października 2013

Wódka, która leczy

Dalszy ciąg relacji z Moskwy niedługo, teraz coś dla zdrowia. Czy alkohol można reklamować, wskazując na jego lecznicze wartości? Bittery i balsamy mogą być polecane na dolegliwości żołądkowe, miody, wódki, a nawet spirytus na przeziębienie (choć tu zapewne chodzi tylko o ich krótkotrwałe działanie rozgrzewające, więc raczej skuteczne nie są). Ale czy można napisać, ze wódka leczy? Otóż tak, udało się to braciom Czechom. Wódka nazywa się Czarne złoto i jest podpisana przez Uzdrowiska Trzebońskie. Trzeboń to uzdrowiskowa miejscowość na południu Czech, jednocześnie teren bogaty w torfowiska, i właśnie torf jest wykorzystywany do zabiegów leczniczych. Torf jest też źródłem huminów i właśnie one zostały użyte przy produkcji wódki Czarne złoto. A dokładnie to producent podaje jako skład alkohol, cukier i lignohumat. Tenże lignohumat to preparat huminowy stosowany w rolnictwie, ale jak widać tym razem zastosowano go na istotach ludzkich. Z opisu na kontretykiecie wynika, że zawarte w wódce huminy działają detoksykacyjnie (sic!) i antywirusowo. No i są odpowiedzialne za czarny kolor napoju. Kolor jest raczej ciemnobrązowy, smak gorzki, dominuje torf (jakżeby inaczej) i czekolada. Moc 40%, to jest coś w stylu klasycznych bitterów, na przykład węgierskiego Unicum, ale zamiast smaków ziołowych dominują torfowe. Bardzo miłe zaskoczenie, można spokojnie przedawkować. Producentem jest firma Fruko-Schulz z pobliskiej miejscowości Jindřichův Hradec. Założona w 1898 pod nazwą Moritz Schulz produkowała wpierw wina owocowe, znacjonalizowana w 1948 roku działała pod nazwą Fruko, teraz znów jest w rękach rodziny założycieli. Jej flagowym produktem jest tuzemak, ale robi też wódki, likiery, absynty a nawet szkocką whisky. Czarne złoto to uzdrowiskowa wersja ich wódki Alexander Pushkin Black. Przepis jest chroniony patentem. Taki odpowiednik produktu uzdrowiskowego znalazłem w Nałęczowie – tamtejszy miód Nałęczowski jest produkowany w lubelskim Apisie.
Przy okazji pozdrawiam moich dwóch czytelników (cała reszta wpada tu po ocenę bourbona z Leedla), gdybyście mieli jakieś uwagi co do formy bloga chętnie się zapoznam, może pora na jakieś zmiany?

PS z 14.11.2013. Spróbowałem inne trunki od Fruko-Schulz i niestety nie nadają się do polecenia. Biała pani to 30% podróbka becherowki, bardzo podobna, tylko aromatycznie słabsza. Brusinka to żurawinówka (40%), bardzo słaby aromat przez który przebija się za to mocny smak kiepskiego alkoholu.

6 komentarzy:

  1. z tym bourbonem to dowaliłeś :)
    ja osobiście lubię sobie poczytać co tam nagryzmolisz ;)
    acz ostatnio dawno mnie nie było
    zaległości szybko nadrobiłem i teraz jest na bieżąco

    a bourbona z lidla mam ale jeszcze nie piłem
    natomiast piłem Jim Beam i zdecydowanie mi nie podszedł
    może ten z lidna okaże się lepszy ?

    w każdym razie fajny blog
    bardzo fajnie się czyta
    no i można skorzystać z twoich uwag

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dobre słowo! Ja mam trzy uwagi krytyczne do tego bloga:
    1) za mało wpisów. One dotyczą aktualnej konsumpcji, a niestety wypicie codziennie nowego wartego opisania trunku jest w moim przypadku niemożliwe, głównie w powodów finansowych. Chciałbym tak jak Łukasz Gołębiewski pisać codziennie, ale to byłoby w moim wypadku strasznie powtarzalne.
    2) za mało podróży. No cóż, czytelnik poprzedniego punktu już wie, że mnie na nie po prostu nie stać. Wybrałem zły zawód, który obecnie przechodzi do historii, teoretycznie powinienem zostać wiernym klientem Lidla (niedoczekanie!).
    3) brak notek smakowych. Mam kiepską pamięć do smaków, informacje o "ustach" czy "nosie" pozostawiam fachowcom (w miarę możliwości linkuje). Poza tym od opisu smaków wolę dygresje, jakieś ciekawostki, trochę historii.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zmieniaj nic - jest dobrze! Ciebie i MojeDegustacje przynajmniej daje się czytać (bo Millera niestety już nie). Fajny jest też LukLovesWhisky, choć on stale o jednym...

      Usuń
    2. Powinienem powiedzieć: lejecie miód (pitny) na moje serce. Będzie jak było, postaram się troszeczkę częściej. Lukeloveswhisky zaczyna od "Od kilku lat interesuję się tematyką whisky w wydaniu single malt". To brzmi jak - "od trzydziestu lat obcuję z moją piękną żoną, a teraz opisze wam tajemnice kamasutry" (z całym szacunkiem dla monogamistów, do których się zaliczam). Albo whisky od 0 do 50 punktów - "na chwilę obecną w tym miejscu jeszcze nic nie powstało". Szkoda, bo ja jestem fanów przestróg o złych alkoholach. Gdyby było ich w sieci więcej (przestróg), piłbym ich mniej (alkoholi) - co pewnie jednak nie wpłynęłoby na ogólne spożycie. No dobra, dość gadania, biorę się do pisania.

      Usuń
    3. A propos złych: to co dzieje się w segmencie cydrów (i wszelkich jabco-podobnych brzeczek, tudzież fermentowanych lemoniad) woła o pomstę: nie dość, że nawet Ciechan wywalił produkt oznaczony jako 'Shandy", to cały chyba przemysł przetwórstwa rolnego wypuszcza podobne wynalazki... Z całym szacunkiem dla paru rzemieślników tej branży, ale chcąc skosztować autentycznego posmaku cydrowego, lepiej chyba w dziale spożywczym MaksaUndSpensera nabyć wyrób z Anglii niż te rodzime cuda.
      Pozdrawiam,
      MS Addict

      Usuń
    4. 100% racji. Alternatywa jest taka - albo coś okropnego od dużego konkurenta, albo coś pijalnego od małego, ale za to za 40 zł (plus oczywiście M&S). Polecam dobrze przygotowany ranking cydrów (głównie polskich): http://winicjatywa.pl/2013/08/23/panel-degustacyjny-winicjatywy-cydr/

      Usuń