wtorek, 30 października 2012

Co pije panna młoda?

Pozostając przy tematyce botanicznej człowiek-pijak napisze dziś o mircie. Całoroczny krzew osiągający wielkość małego 5-metrowego drzewa, pokryty zielonymi liśćmi, białymi kwiatami i podobnymi do naszych leśnych borówek ciemnoniebieskimi jagodami, rośnie na południu Europy i w północnej Afryce. Roślina od wieków wykorzystywana była do celów leczniczych (wspominał o niej Hipokrates czy Galen), leczono nią infekcje dróg oddechowych, do dziś używa się w tym celu olejku mirtowego. Mirt nie ma w zasadzie wartości odżywczych, używa się go głównie jako rośliny ozdobnej, w tej postaci można go spotkać także w Polsce, duże okazy najłatwiej znaleźć w ogrodach botanicznych, małe można samemu uprawiać w doniczkach.
Najciekawsze jest jednak wykorzystanie mirtu jako rośliny symbolicznej. W mitologiach antycznych był rośliną poświęcona bogini Wenerze, Afrodycie, Demeter,  – a wiec boginiom miłości i płodności. W kulturach Morza Śródziemnego mirt symbolizował miłość i nieśmiertelność. Jeśli któryś z czytelników świętuje Święto Szałasów, to wie, że nie obejdzie się bez gałązki mirtowej, będącej częścią lulawu ("Idźcie w góry i przynieście gałęzie oliwne, gałęzie sosnowe, gałęzie mirtowe, gałęzie palmowe i gałęzie innych drzew liściastych, aby zgodnie z przepisem uczynić szałasy",  Ne 8,15). W tej kulturze mirt darowano panom młodym, gdyż symbolizował moce falliczne. Natomiast europejska tradycja używa mirtu jako ślubnej wiązanki lub wianka dla panny młodej (nawet jeśli jest nią Królowa Angielska).
Ale co ma mirt do alkoholu? Otóż na Sardynii i Korsyce produkuje się likier mirtowy o nazwie Mirto – odmianę czerwoną z dojrzałych niebieskich owoców i biała z owoców żółtych i liści. Firma Bresca Dorada produkuje cała gamę tych (i nie tylko) napojów, wlewając je w przeróżne butelki, te bardziej ozdobne są do nabycie w sklepach lotniskowych. Butelka (ta ze zdjęcia) 20 cl o mocy 30% kosztuje niecałe 10€. Kolor ciemnobrązowy, płyn nie jest gęsty, dosłodzony miodem nadal nie jest zbyt słodki, ma wyraźny smak ziołowy – nie owocowy. W zasadzie  najbardziej przypomina syrop pini (nalewka z kopru włoskiego + wyciąg sosnowy) – widocznie leki na gardło smakują podobnie. Zdecydowanie człowiek-pijak woli wersję wiankową niż spożywczą. Salute!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz