poniedziałek, 13 września 2010

Co pija Ojciec Chrzestny? (3)

Jest powód by zamknąć temat sycylijski – otóż znienacka człowiek-pijak jedzie w przeciwny koniec Włoch, do miejscowości Bellagio nad jeziorem Como. Doszły do niego straszne słuchy, że tam wino kosztuje od 10 euro w górę i łatwo kupić za te cenę jakieś siki. Człowiek-pijak wyczaił, że jak się promem popłynie do Varenny, to tam jest sklep sieci Sigma, ale co to będzie okaże się dopiero w realu.
Na zakończenie wspominek sycylijskich kilka lokalnych wynalazków. Odwiedzający Etnę mogą tam kupić kilka gustownych pamiątek – najczęściej są to figurki wykonane z lawy lub pokryte wulkanicznym popiołem. Obok różnych rozmiarów głów Mussoliniego można kupić butelki w winem z etniańskich winnic, ale podejrzewam, że jedyne co jest w nich okoliczne, to pył, którym oklejono butelki. Za to pyłu nie ma na flaszeczkach z płynem zwanym „Fuoco dell’ Etna” lub „Fuoco del Vulcano”. To zabarwiony landrynkowym smakiem rozcieńczony spirytus o mocy 50 lub 70%. Jeden z najgorszych smaków, jakie człowiek-pijak miał w ustach. Ale trzeba oddać producentowi, że nie skłamał, po wypiciu czuje się w trzewiach coś na kształt wulkanicznej erupcji.
Sycylia słynie też z kilku rodzajów win słodkich. Na północy to malwazja i marsala, na południu muskaty. Marsala produkowana jest w miejscowości o tej nazwie, jej biała słodka odmiana to wino z wyższej półki. Smakuje jak sherry, jest wzmacniane, osiąga 18%. Można je nabyć na przykład w przyfabrycznym sklepie firmy Carlo Pellegrino. Ale człowiek-pijak nie poszedł na łatwiznę, ale kupił tam wino o smaku migdałowym i jajecznym (4,80 euro za butelkę). To rodzaj kremu zrobionego na bazie wina marsala i aromatyzowanego. Wino jajeczne ma smak ajerkoniaku, migdałowe ma oczywiście bardzo mocny smak i aromat migdałowy – spod nich przebija się charakterystyczny smak marsali. Na Wyspach Liparyjskich za to produkuje się inne znane słodkie wino – malwazję. Swoją buteleczkę człowiek-pijak kupił na szczycie wyspy Lipari w sklepiku z pamiątkami. Mimo nieznanego pochodzenia wino okazało się bardzo smaczne.
W miasteczku Castelbuono mieści się wytwórnia tradycyjnych słodyczy i ciast, rodzinna firma Fiasconario. Pochodzą z niej też tradycyjne włoskie likiery o pięciu smakach: mandarynkowym, cytrynowym, cynamonowym, pistacjowym i opuncjowym. To eksplozja smaków, wzmocnionych alkoholem o mocy od 17 do 28%. Ceny nie są powalające, jak ktoś nie chce wypić dużej butelki, może kupić buteleczkę 0,1-litrową.

5 komentarzy:

  1. Marsala zaprawdę mocne "Wino" słodkie, barwa ciepło-miodowa. Bardziej do degustacji wieczorem w naszym klimacie na przykład jesienią, w typowo letnich temperaturach na Sycylii może być zabójcza? Nie wiem czy bardziej od cherry nie przypomina Cypryjskiej Commandarii ?, niestety ta w Polsce raczej niedostępna, można tylko liczyć na pomoc znajomych turystów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wina wzmacniane - te wszystkie sherry, porto czy marsale - to nie jest to co człowiek-pijak lubi. Oczywiście zawsze wypije kieliszek czy butelkę w celach poznawczych, ale ma z tyłu głowy, że przecież te wina powstały poprzez dodanie do kiepskich win alkoholu wyłącznie w tym celu, by nie popsuły się w czasie morskich podróży.
    To są niestety trunki ciężkie, nie można ich wypić dużo, a wypite nie zachęcają do dalszej konsumpcji.
    Ale informacja o commandarii bardzo ciekawa - zwłaszcza, że jak się okazuje, commandaria nie musi być wzmocniona, by być dobrą. Tylko ten Cypr...

    OdpowiedzUsuń
  3. A i podobno Commandaria to najstarszy trunek na świecie, jak rozumiem produkowany nieprzerwanie pod jedną marką, taka butelka to mogła by być prawdziwa przygoda.

    Podobno najstarszym nieprzerwanie działającym browarem na świecie był ten z Lwówka Śląskiego bo od roku 1209, szkoda że 2007 był upadł bo robił w tym czasie jedno z najlepszych piw w Polsce.
    Teraz został zakupiony przez Ciechana, zobaczymy co tam uwarzą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiki podaje, że cypryjczycy uważają się za najstarszych producentów wina nad Morzem Śródziemnym. Człowiek-pijak tak długo nie żyje, więc nie będzie się sprzeczał.
    Ale co do Lwówka - to te daty mogą dotyczyć tylko browarnictwa, bo ten konkretny browar powstał w 1882 roku.
    Browar się podniesie, ale człowiek-pijak nie jest fanem piwa z Ciechanowa - i w ogóle instytucje piwa niepasteryzowanego uważa za przereklamowaną, bo niestety te piwa nie są tym, czego szuka. Polskie piwa (obecnie sformułowanie "polish beer" na światowych forach piwnych oznacza po prostu niesmacznego sikacza) w ciągu 20 lat pozbawiono charakterystycznej nuty chmielowo-zbożowej w zamian podwajając ich moc alkoholową. I niestety dotyczyło śp. piwa Książęcego. To są piwa ciężkie, mocne i niesmaczne. Paradoksalnie najlepszym piwem jakie człowiek-pijak pił w ostatnim miesiącu jest duński pils kupiony w IKEI. Typowy polski (sic!) smak.
    A propos Ciechana - ostatnio spożyte piwo to porter, nawet z jakiejś serii limitowanej (cokolwiek to znaczy). Smakuje jak porter żywiecki (jedyny udany polski produkt) rozcieńczony w wodą pół-na-pół. Efekt żałosny. O dziwo w sklepach ten porter od Ciechana jest droższy niż żywiecki.
    Człowiek-pijak piwoszy zaprasza na stronę browar.biz - naprawdę znakomite forum piwne, w zasadzie w polskim internecie bez konkurencji.

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda polskie piwa zyskały na mocy straciły na smaku, co ciekawe ostatnio wypity pils Lowebrau z limitowane edycji Oktoberfest przypominał polskie piwo z końca lat 80.

    OdpowiedzUsuń