niedziela, 20 czerwca 2010

Anyżkowe wspomnienia

Człowiek-pijak wrócił z wyborów i oddał się wspomnieniom. (Swoją drogą głosowanie w stanie po spożyciu jest słuszne, nie pamięta się wyboru i po czasie zawsze można uznać, że był najtrafniejszy.) A wiec w czasach dzieciństwa w obiegu były zestawy landrynek, zawierające cukierki w różnych kolorach i o podobnych smakach plus cukierek biały o intensywnym smaku anyżkowym. Ten smak był równie popularny co szpinak, więc białe cukierki lądowały nieskonsumowane w koszach na śmieci. Człowiek-pijak miał wrażenie jakby proporcje białych cukierków były niesprawiedliwie zawyżone w stosunku do innych. Po latach odkrył, że ten obrzydliwy smak znalazł jednak właściwą bazę do konsumpcji – napoje alkoholowe. Alkohol to chyba jedyny nośnik z którym anyż doskonale konweniuje. Raki, araki, sambuki, pastisy i inne stały się ulubionym trunkiem człowieka-pijaka. A wspomnienie to przywołała butelczyna libańskiego araku przywieziona właśnie prosto od producenta. Właśnie libańskie czy syryjskie araki mają ciekawą cechę – są właściwie stricte anyżkowe – bez dodatków ziół, bez cukru. Te z dużych fabryk (Kefraya czy Al Kasr) mają moc 53%, te z fabryczek domowych są mocniejsze – najsilniejszy spożyty miał 70%. Człowiek-pijak pije je saute (najwyżej z kostką lodu), ale najpopularniejszy sposób spożycia to wymieszanie araku z wodą – w efekcie otrzymuje się napój o kolorze wody z mydłem (smak zresztą tez jest podobny). Ten z butelki miał 56%, ¾ litra starczyło akurat na dwa wieczory wspomnień (czy też raczej zapomnień).

3 komentarze:

  1. Ooo pamiętam te białe landrynki, były dla mnie taką samą zagadką jak biała kredka w zestawie zupełnie bez zastosowania i jedno i drugie w białym kolorze pozostawało nie naruszone.
    Niechęć do anyżu była tak silna że nigdy nie spróbowałem alkoholu o smaku anyżu.
    Ale może jednak warto po takiej rekomendacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisze coś w weekend o innych anyżówkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z przyjemnością poczytam, swoją drogą to brak takiej kolumny w ambitniejszych tygodnikach, więcej odwagi redaktorzy naczelni! wytrwałości życzę w ? pisaniu:) w wytrwałość do degustacji nie wątpię ;)

    OdpowiedzUsuń