środa, 13 maja 2015

Niech moc będzie z wami

Wywołało mnie do tablicy wspomnienie o rumie Stroh – to austriacki rum syntetyczny, producent nie ma prawa używać nazwy "rum" na etykiecie (jedynie pewne gatunki niemieckiego rumu syntetycznego mają takie przywileje), ale o dziwo takie są też do kupienia (są dwie wersje etykiet). Produkowany jest w wersji 40, 60 i 80%, tych lżejszych nie znam, na najcięższej widnieje nota, że jest to trunek zadedykowany ciastom i tortom, a nie pijakom, ale powiedzcie to Czechom. Właśnie tam po raz pierwszy spróbowałem tego napitku, bo tam w kartach alkoholi występuje on w dziale "likiery". Koniecznie spróbujcie z piwem. Potem kupiłem w tamtejszym sklepie cała butelkę, i z pewnym znanym artystą krytycznym wypiliśmy ją rano na kaca – o dziwo zadziałało. Jak widzicie okoliczności przyrody były dość specyficzne, mi smakowało, ale to dość specyficzny trunek. Taka zawartość alkoholu balansuje się ze wszystkim, a wiec na pewno też z tym chemicznym dodatkiem, który smakuje jak skondensowany czeski tuzemak. Stroha można już kupić w Polsce, jest w sieci Makro. Ale przy okazji tego wspomnienia przypominałem sobie co mocnego w życiu piłem. Na pierwszym miejscu jest oczywiście spirytus, kiedy w Polsce zaczynał się kapitalizm, łatwiej było w sklepie o niego niż o zwykła wódkę, wtedy wypiłem dużo spirytusu Royal, przetestowałem na sobie skutki uboczne takiego spożycia, spirytus wypłukał mi śluzówkę w gardle i straciłem głos na kilka dni. Od tego czasu poprzestaje na kieliszku – to dobry aperitiv – oczywiście przed kolejnymi, słabszymi już napojami. Kiedyś nawet znalazłem go w karcie pewnej krakowskiej restauracji (wiem, przynudzam z tym Krakowem, ale pokażcie mi gdzie indziej knajpę, w której podają spirytus) – spore zdziwienie załogi wywołało moje zamówienie.
Potem jest 80% Stroh, a potem całą seria podrobionych i niepodrobionych absyntów. Chętnych znowu odsyłam do Czech, kupcie sobie coś w fosforyzującym kolorze, to na pewno nie stało koło absyntu, ale swoją moc ma. Zawartość zdziwi zapewne pijących prawdziwy absynt, taki jak ten na zdjęciu – buteleczka (100 ml) francuskiego absyntu o mocy 70%, na którym jest ostrzeżenie, żeby tego nie pić bezpośrednio, tylko do czegoś dolewać. Powinni jeszcze takie napisy umieszczać na winie. Natomiast ciekawa jest informacja o zawartości 35 mg tujonu na litr, to maksymalna dawka dopuszczalna w UE. Tujon to zielsko podobno odpowiedzialne za schizy, jakich dostawali kiedyś nałogowi spożywacze absyntu, sądzę, że to bajka, jak ktoś spożywa 70% trunek w nadmiarze to nie potrzebuje żadnego tujonu, żeby zwariować. Współczesne badania starych absyntów potwierdziły, ze jego średnia zawartość wynosiła 25 mg na litr.
Między 70% a 50% mam czarną dziurę, nie przychodzi mi do głowy nic o tej mocy, co piłem, między 40 a 50% są liczne trunki szlachetne, whisky, burbony, rumy, ale takie z wyższej półki. Mocny alkohol o mocy poniżej 40% nie istnieje, bo z definicji przestaje być mocny. Przychodzi wam coś do głowy?

17 komentarzy:

  1. Między 50 a 70 mieścił się będzie choćby Glenfarclas '105' z 60%, choć to niby już coś szlachetniejszego. Na lotniskach, a sporadycznie w normalnych sklepach, dostać można gin Finsbury w wersji 60%.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten Finsbury kosztuje nawet normalne pieniądze, Glenfardas droższy, ale nadal w mojej orbicie portfelowej. Wpisuję na listę zakupów. Kiedyś uważałem Finsbury za wzorzec London Ginu, teraz może już nie, ale warto zweryfikować to po latach. Dzięki za wskazówki!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie lubię pić15 maja 2015 22:02

    Co do spirytusu, to pamiętam taką historię. Zdarzyło się to jakieś 30 lat temu. Akurat był to chyba dzień przed sylwestrem. W blokach przed wejściem do klatki schodowej są takie zadaszenia a przed drzwiami kratownice do czyszczenie butów. No i właśnie pod tą kratownicą we wnęce znaleźliśmy 0.5 l spirytusu :) W sumie to już nikt nie miał siły go zbytnio pić ale do dziś mam jego smak w ustach - a raczej moc :) A co do mocniejszych alkoholi to dawno temu jak w modzie były wyjazdy po alkohol do Czech to była tam taka wódka o nazwie Lwowska 0,7 litra i miała 50% no i jeszcze pamiętam rum Tuziemski w litrowych butelkach który miał chyba minimum 60 % albo więcej. Ale był bardzo smaczny, idealny do herbaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Czesi nie próżnują. Rum Che Guevara - 60%, wódka Pelíškovka - 60%. Problem w tym, że to są rzeczy straszne. W zamian proponuję Bacardi 151 - 75,5%.
      No i są wyroby domowe. Moje nalewki regularnie przekraczały 50%, ale były mocno słodzone. To samo robiłem z Limoncello - słodkie, ale mocne. Nawet 55% się nie poczuje.

      Usuń
  4. Stroh 60% jest całkiem pijalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, ale mnie raczej interesowała moc, a nie smak, bo Stroh nie jest rumem, tylko zlewką fragmentów tablicy Mendelejewa. Co ciekawe, na ich stronie twierdzą, że nazywają się rumem legalnie, bo regulują to przepisy UE z 2008 roku, a to jest kłamstwo, bo te przepisy mówią jedynie o niemieckim Rum-Verschnitt, a nie austriackim Inlander-Rum. Rum-Verschnitt zawiera 5% rumu, pewnie jego austriacki odpowiednik też.

      Usuń
  5. nie lubię pić16 maja 2015 16:12

    30 lat temu w Czechach prawie cały alkohol był podrabiany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie wiem, ale przecież kilka lat temu była spora afera z podrabianym alkoholem. To dziwne, ze taka afera wybucha w kraju, gdzie alkohol można kupić w kiosku z gazetami, a jego cena jest niska. Z drugiej strony Czesi piją per capita najwięcej mocnego alkoholu na świecie, więc rynek jest spory. Niestety te wszystkie czeskie rumy, giny, absynty i pozostałe to spirytus (kiepski), woda i zaprawki smakowe. Kiedyś to mi się nawet podobało, te litrowe butelki tuzemaka za grosze, ale jak mam się zapić na śmierć to szczerze mówiąc wolałbym to zrobić w jakiś bardziej wysublimowany sposób. Raczej pod wulkanem niż pod Hradczanami.

      Usuń
  6. nie lubię pić16 maja 2015 20:14

    Ja przez parę ładnych lat jeździłem tam alkohol kupować. Co tydzień mieli innego Jasia Wędrowniczka :) Dużo wódek było na karbidzie pędzonych :) W Cieszynie był spory rynek z alkoholem, można tam było kupić praktycznie wszystko i bardzo tanio. Bitka była bardzo duża :) a u nas 0 wyboru i duże ceny. A potem żeby tyle się nie nachodzić jeździliśmy do Kudowy - tam sklepiki były zaraz za przejściem granicznym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje lata mam i wyprawy po alkohol do Czech pamiętam. Ale teraz jak się przejedzie granice w Kudowie to zaraz Lidle, Kauflandy i inne straszą.

      Usuń
  7. nie lubię pić16 maja 2015 21:45

    Wszystko się zmienia :) My też :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnia afera z podrabianym alkoholem to czeska wódka Helsinki - akurat zbiegło się to w czasie z zamówieniem przez jednego z polskich importerów sporej partii tego specjału (ponoć oryginalnego) - do tej pory nie mogą się tego pozbyć z magazynu.
    A Bacardi 151 to ponoć też spore wyzwanie, ale faktycznie to prawdziwy rum.
    Z pracy na lotnisku kojarzy mi się jeszcze niemiecki Rasputin 70% - wódka w aktach sporej desperacji pijana nawet na czysto, ale generalnie to raczej do nalewek itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, Helsinki to średnia półka, myślałem, że podrabiali tylko taniochę. Sprawdziłem ceny omawianych alkoholi w polskim necie, i tak: Bacardi 151 - 170 zł, Glenfarclas 105 - 190 zł, Finsbury Gin 60% - 100 zł (ceny za litrowe butelki). Pozostanę przy tym Finsbury.

      Usuń
  9. nie lubię pić10 lipca 2015 19:21

    Nie śpij :) czekamy na opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już za chwileczkę, już za momencik, piątek z pijakiem zacznie się kręcić. No może nie piątek, ale sobota to już na pewno.

      Usuń
  10. Wiem, że ogólnie korzysta się też z czegoś takiego, jak zaprawka do alkoholu, którą można znaleźć np. w ofercie https://alembik.eu/95-esencje-zaprawki-do-wodki Czy ktoś z Was kiedykolwiek sprawdzał i próbował? Bo jeśli tak, to może będzie to fajne rozwiązanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za bardzo wierzę, że dodanie jakiegoś syntetycznego smaku uczyni z alkoholu brandy czy whisky - ale nie próbowałem. Robiłem za to zaprawkę na lasce wanilii i produkowałem zastępnik kahlua - wg mnie całkiem udany.

      Usuń