sobota, 1 lutego 2014

Meandry marksizmu-spenceryzmu (t. II)

Jedna skromna butelka na zdjęciu? A i to tylko dlatego, że zdjęcie jest obowiązkowe. Poszedłem w styczniu zobaczyć ofertę mocnych alkoholi w M&S – tym razem ceny nie miały świątecznych zniżek. Najniższa półka to seria, z której próbowałem rum. Jest tam wódka, rum, gin i whisky – wszystkie z minimalistyczną biała etykietą i ceną – 34 zł. To jest drobne nieporozumienie, cena powinna wynosić dobre kilkaset tysięcy złotych, w każdym razie równowartość zabiegu przeszczepienia wątroby, i to oczywiście M&S powinien być płatnikiem, a nie klient. Każdy z tych tanich trunków ma swój odpowiednik w średniej półce, tu już mamy różnorodne kształty butelek i wzory etykiet. Jedna jest tylko cena – 49 zł. Za tę cenę mam spory wybór markowych trunków i jestem na 100% pewien, że trafię coś lepszego (to po doświadczeniu z brandy). Poza tym są wynalazki – jakiś aromatyzowany gin, coś jeszcze aromatyzowanego, spory zestaw likierów w zaporowych cenach, no i z wyższej półki gin za 90 zł. To są ceny mało konkurencyjne jak na produkty sieciowe, za 90 zł (a nawet mniej) mogę kupić Bombay Sapphire. Wiec nie kupiłem nic. No ale że nie mogłem wyjść z pustymi ręcyma, kupiłem trochę win. Okazało się, że wina w promocji (–30%, czyli po 20 zł) to te same wina, które M&S przeceniał rok i dwa lata temu. Nudne, zaledwie poprawne, znam je na pamięć. Akurat kilka dni później kupiłem kilka win w Makro i te drugie wygrały zdecydowanie. Są dwa wina z Libanu – rzadkość w Polsce, ale po ok. 50 zł. To i tak jest niepokojące, bo to dość niska cena jak na libańskie wina, ale z drugiej strony największym odbiorcą win libańskich jest właśnie UK. Jak ktoś ma trochę zbędnych pieniędzy to niech kupi i napisze mi czy warto, Alternatywą dla mnie jest wyjazd do Libanu, a jak pisałem mam alergię na bomby i wybuchające samochody.
Przeszukałem też półki z artykułami spożywczymi – szukałem (bezskutecznie) relisha – i to też jest porażka. Po pierwsze od początku M&S w Warszawie asortyment się nie zmienił, poza tym, to co było jadalne/pijalne zniknęło z półek. To są jakieś odpadki – może M&S poszedł śladem Tesco i sprzedaje w Polsce to, czego nie może sprzedać w UK? Dość narzekania – coś extra musiałem kupić, padła na manzanillę za przeszło 30 złych. To wytrawne sherry, powinno być cytrynowo-słone. Zapach jeszcze był znośny, ale smak porażający. Jakieś brudne majtki, skarpetki, przepocona koszula, cały zestaw bielizny do prania, Czy ja jestem pralnia automatyczna, żeby mieć z takimi rzeczami do czynienia? Basta! (Możliwe, że wino się utleniło, ono nie może zbyt długo leżeć w butelce, ale na etykietach nie ma żadnych dat.) Pożegnam M&S na kilka lat (chyba, że dostanę paczkę z trunkami do degustacji, wtedy zmienię zdanie i napiszę, że to najlepszy wybór alkoholi w RP).
PS. Co zrobić jak się ma wino nie do wypicia? Porady wkrótce.

4 komentarze:

  1. Manzanilli z M&Sa nie piłem albowiem zwyczajnie za nią nie przepadam - za słona dla mnie (i brak u nas stosownych tapas do niej), ale Fino, Medium Dry, Sweet i Amontillado owszem. Genialne jest natomiast PX w takich małych buteleczkach - za ok 30 PLN/szt.
    Pij dalej!

    MS addict

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie przepity słodkimi i półsłodkimi portami chciałem coś zupełnie odmiennego - właśnie jakąś sherry fino. Może po prostu miałem pecha, ale do M&S poszedłem jednak po mocne alkohole - tak więc to był pech podwójny, a to już dla mnie za dużo.

      Usuń
  2. Libańskie, powinno być słodkie.
    Ciekawe co tam sprzedają w tym M&S.
    Bejrut, fakt Historia może napawać niepokojem, a szkoda bo ci którzy pojechali i wrócili są pod wielkim pozytywnym wrażeniem, ale jeszcze długo Bejrut będzie synonimem Sajgonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno jest z winnicy Ksara, drugie z Ka, obie robią typowe francuskie wina, więc raczej to jest wytrawny Cab-Sauv. Bejrut polecam, ja widziałem taki jeszcze ze śladami wojny domowej, teraz to pewnie inne miasto. Ale zawsze bardzo liberalne w kwestii alkoholi, można je kupić 24/7.

      Usuń