niedziela, 5 stycznia 2014

Meandry marksizmu-spenceryzmu (t. I)

Sylwester miał się taplać w winie musującym, ale naprawdę trudno jest uniknąć mocniejszych trunków. Tym razem był to desant ze sklepu Marx & Spencer. Pisałem już o winach stamtąd, na początku byłem bardzo zadowolony, później podstawową cenę wina podniesiono z 21 do 27 zł, a gust sommeliera jest zbyt narzucający się, wszystkie sauvignon blanc w okolicach tej ceny smakują identycznie, wszystkie shirazy czy chardonnay też. Wygląda to tak, jakby sieć skupiła się raczej na różnorodności etykiet, a nie zawartości. Warto wyłącznie polować na promocje, ale wtedy wybór ogranicza się do około pięciu butelek. Kiedyś w ofercie oprócz win były tylko cydry, spróbowałem je, ich niebotyczne ceny nie przekładały się na jakość. Nowością obecnie są mocne trunki – w okresie świątecznym przecenione o jakieś 20%. Wybór padł na brandy oraz – a jakżeby inaczej – na rum. Brandy (0,5 l za 39 zł) ma wdzięczną nazwę Napoleon, przyspawaną onegdaj do najgorszych przedstawicieli tego gatunku, na etykiecie są dwa medaliony z profilami kobiecym i żeńskim – tak więc szata graficzna jest zdecydowanie nierównouprawnieniowa, brandy powinno się co najmniej nazywać „Napoleon i Józefina”, a najlepiej „Dwoje Napoleonów”. Poza tym mamy napis VSOP i „Aged 3 years”. Gdyby to był cognac to VSOP oznaczałoby minimum trzy i pół roku w beczce, „Napoleon” zaś sześć i pół roku, ale to jest brandy, więc prawdziwa jest tylko informacja o trzech latach (na kontretykiecie potwierdzona jeszcze napisem, że te lata spędzono w dębowej beczce). Tam też przeczytacie, że naturalny kolor to efekt dodania karmelu – od czasu, gdy zobaczyłem ten dodatek w 10-letnich malt whisky nic mnie nie zdziwi, ostrzegam jednak, że karmel ma smak, i jest to smak słodki. Taka też jest ta brandy – trochę za słodka, zbyt mało wytrawna. Ale nadal pijalna, niezła, a cena (promocyjna) jest dodatkowym atutem. Cena rumu jest już bardzo promocyjna – 27 zł za 0,7 l. Biała etykieta narzuca skojarzenie z klasyczną „carta blanca”, choć na kontretykiecie jest napis, że rum (biały) wyprodukowano z melasy, a nie z soku trzcinowego. Jako miejsce produkcji podano Gujanę, faktycznie na Gujanie robi się rum z melasy, ale najbardziej dla niej typowy jest ciemny, no i rum stamtąd jest mocniejszy niż 37,5%. Na polskiej kontretykiecie napisano, że kobiety planujące ciążę powinny unikać alkoholu, zabrakło jednak napisu, że mężczyźni planujący ciążę u partnerek też go powinni unikać – jak widać równouprawnienie na Wyspach jest fikcją wykreowaną przez tamtejsze media (co prawda w Polsce napisano by pewnie, że kobiety planujące ciążę powinny pić dużo alkoholu). Marx & Spencer bardziej potrafi zrównać nabywców zabawek niż alkoholu. Jak to w każdym razie smakuje? Typowy smak alkoholu rozlanego na podłodze, następnie wykorzystanego do jej umycia i wyżętego ze szmaty, którą tę podłogę wytartą. Koszmar. Sam zapach może posłużyć do zabijania mniejszych owadów, ale smak jest jeszcze gorszy. Nie pomoże żadna coca-cola, nie mogłem tego wypić do końca, część wylądowała w zlewie, ekolodzy mi tego nie darują. Naj-naj-najgorszy rum wypity w ramach rumowej wycieczki. Ta sama cena co rum z Lidla, natomiast zawartość to kompletne rumowe dno.
W M&S jest też jeszcze gin w cenie 70 zł – ale za te pieniądze można kupić Bombay Sapphire – i kilka innych napojów. Wpadnę tam niedługo i opisze jakieś inne płyny.

2 komentarze:

  1. Z napitków M&S oprócz cydru i perry warto sprawdzić ich blend Kenmore, sherry - zwłaszcza fino oraz maderę i porto - w tym nietypowe różowe, które po 2-3 mies. zmienia smak ze słodkiego na wytrawny a nawet gorzki :-)
    Pozdrawiam,
    MS addict

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, będę ich badał. Na razie byłem w Rossmanie na Pradze (CH Wileńska) i kupiłem niezłe wina niemieckie w cenach do 20 zł. Nie nadonrzam!!!

      Usuń