
A może nic nie pił, bo wkrótce po zesłaniu go na Maderę zmarł na zapalenie płuc? Nie popełnijcie takiego błędu i wykorzystajcie pobyt na tej portugalskiej wyspie do skosztowania tamtejszych trunków. Nie ma ich zbyt wielu, a najbardziej znanym jest oczywiście wzmacniane wino. Ja mam pecha do win wzmacnianych, bo będąc ubogim próbuję zazwyczaj ich odmian z najniższych półek, a te są niesmaczne i kacogenne. Stąd moje zdziwienie, że madera może być taka smaczna. Blandy’s to jeden z największych lokalnych producentów, ma w środku miasta Funchal coś na kształt muzeum, za kilka euro można zobaczyć kilka rzeczy zbędnych, spróbować ze trzy kieliszki, bez zwiedzania można skorzystać z firmowego sklepu. Win produkuje co niemiara, od białych wytrawnych do słodkich najmocniejszych i najsłodszych. Ja piłem wyrób dość prosty, trzyletnie wino z najpopularniejszych tam winogron tinta negra, 19% mocy, cukier (krzepi) resztkowy 123 g/l – czyli ulepek. Ale to zestawienie – moc, słodycz, smak, beczka – bardzo ładnie się zharmonizowało. Albo było mi wszystko jedno – najlepiej sprawdźcie sami, to wino można kupić w Polsce, w sklepach internetowych chodzi po ok. 80 zł, ale może też być w ofercie Tesco.
Madera z Madery to oczywistość, ale na wyspie robią też ... rum! A więc dzienników rumowych ciąg dalszy! Rum prosto z plastikowej butelki, o zachęcającej nazwie „woda ognista” (aquardente). I co? I można! Genialny! W nozdrza zamiast zapachu tanich kosmetyków uderza mocny aromat oliwki. W smaku go już nie ma, ale jest czysty, wyraźny, ale niespecjalnie agresywny smak rumu. Przewyższa wszystko co ostatnio wypiłem w tym temacie. A druga plastikowa buteleczka? To lokalny przebój, alkopop wytworzony z tegoż rumu, soku z cytryny i miodu (moc 20%). I co? I można! Super! Olejcie wino, kupujcie rum i ponchę!
Zbudowany portugalsko-wyspiarską ofertą mam dla was jeszcze jedną pozytywną wiadomość. Indeks nadopiekuńczosci Christophera Snowdona ulokował Polskę w środku skali, z nienajgorszym punktowym wynikiem – co dziwi, bo nasza ucieczka od realnego socjalizmu nie jest specjalnie udana. Może dlatego, że uwzględniono e-papierosy, a uciekając wolno, wolno reagujemy i jeszcze ich nie zabroniliśmy. Ale biorąc pod uwagę tylko alkohol skaczemy z uśrednionej pozycji 15. na 9. A gdyby pan Snowdon uwzględnił obowiązek nalepiania banderol akcyzowych na wino (jedyny takiu przypadek w Europie), to pewnie byśmy jeszcze bardziej awansowali. Rządzie! Parlamencie! Daj się ludziom napić w spokoju!